piątek, 20 marca 2015

X Al'a Żniwiarz

Coś przykuło moją uwagę z prawej strony, odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam coś dziwnego. Chociaż spędzając tu tyle czasu, myślałam, że nic już mnie nie zaskoczy, a tu proszę taka niespodzianka. Na końcu korytarza stały dwie postacie. Jedna była podobna do Żniwiarza, tyle, że zamiast żółtych oczodołów miała je fioletowe. Osoba, o ile można tak to nazwać, stojąca obok niego była straszna, ale coś mi podpowiadało, że znam to coś. Miało cztery twarze, na jednej były same oczy, kolejna była gładka. Trzecia miała same usta, a ostatnia miała nos. Natomiast ciało wyglądało okropnie, całe było zdeformowane, ręce były powykręcane, a z kręgosłupa wychodziły lepkie macki, nogi całe zmasakrowane, to cud, że to coś jeszcze stało. Chciałam krzyczeć, ale jednocześnie podbiec do tego. Nie zrobiłam ani tego, ani tego. W pewnym momencie to coś do mnie zaczęło podbiegać. Kiedy spojrzałam w oczy coś zrozumiałam. Podbiegł do mnie i przytulił.

- Tęskniłem za tobą. - znałam ten głos, chociaż był trochę zdeformowany. Miałam ochotę płakać ze szczęścia. - Nie płacz, zabieram cię do domu.

Otarł moją samotną łzę, która wydostała się spod mojej powieki i jeszcze mocniej przytulił. Nie mogłam uwierzyć, że on tu jest, że ten debil tu się dostał.

- Jak...?

- Może pójdziemy gdzieś indziej? - zapytał al'a Żniwiarz

Nic nie powiedziałam tylko pokiwałam głową i zaprowadziłam ich do "mojego" pokoju. Grimmjow usiadł na łóżko, ja obok niego, a Żniwiarz stanął przy drzwiach. Nadal nie mogłam uwierzyć, że on tu był.

- Jak się tu dostałeś? - przerwałam ciszę, jednym z wielu pytań, które chciałam mu zadać.

- Mam swoje sposoby, ale mają one swoje konsekwencje.

- Mówisz o tym jak teraz wyglądasz?

- Taaa... Nie jestem mile widziany zarówno w tym wymiarze, jak i w innych.

- Dlaczego? - perfidnie zignorował moje pytanie i zaczął chodzić po pokoju. - Zabierzesz mnie stąd?

- Nie no co ty, przyszedłem powiedzieć ci, że masz bardzo ładny dom. Pewnie, że ciebie stąd zabiorę, ale najpierw musisz z kimś pogadać.

Spojrzałam na niego zdziwiona, a potem na al'a Żniwiarza i wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Mam dziwną niechęć do Żniwiarzy, nie wiem dlaczego. Może dlatego, że jeden porwał mnie z domu i mnie przetrzymuję, a do tego namawia do samobójstwa. Naprawdę nie wiem skąd wynika moja niechęć. Grimmjow podszedł do drzwi i chciał wyjść.

- A ty gdzie idziesz?

- Przejść się. - chciałam zaprotestować, ale nie pozwolił mi. - Spokojnie, będę uważał, nikt mnie nie złapie. Nie będę długo, a jak wrócę to zabieram cię do domu.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, a on wyszedł. Nawet nie zdążyłam się zapytać jak chce mnie zabrać. A no tak zapomniałam, on ma swoje sposoby. Przez chwilę panowała w pokoju niezręczna cisza, w końcu Żniwiarz się poruszył. Podszedł do mnie i uklęknął przede mną.

- Moja Pani, nazywam się Auro i jestem prawdziwym Żniwiarzem.

- Możesz wstać. – od razu wstał porzucając dworską etykietę i oparł się o ścianę. - Możesz mi powiedzieć o co tu chodzi, tamten Żniwiarz mówił, że on jest Żniwiarzem.

- Kilkaset lat temu, po ataku na nasz wymiar, nasza Bogini aby nas ratować wykonała potężne zaklęcie, które wiele ją kosztowało. Była tak osłabiona, że musiała wrócić do Krainy Bogów, jednak po odzyskaniu sił nie może stamtąd wrócić. Po zniknięciu Bogini na nasz zamek napadli Tristezi wraz z tym al'a Żniwiarzem. Od tamtej pory zamek popada w ruinę, a nasz świat upada i staje się coraz mroczniejszy, nawet jeśli jest to Kraina Umarłych to nie powinno tu być tak mroczno. Drzewo, które jest tutaj od zawsze i jest naszym symbolem, od tamtego czasu zaczęło więdnąć aż został wyschnięty krzak. Legenda głosi, że tylko kiedy Krainą Śmierci rządzi Bogini z rodu Sangre, to tylko wtedy dzrewo jest w stanie rosnąć. Drzewo nie kwitło od setek lat, a nadzieja mieszkańców na powrót Bogini z każdym dniem jest coraz mniejsza. - chciał kontynuować swój wykład, ale mu przerwałam.

- Czekaj, chcesz mi powiedzieć, że jestem nie wiadomo kim i, że mam uwolnić ten świat, kiedy nawet nie wiem jak?

- Jesteś ostatnią córką rodu, to twój obowiązek.

- Jestem zwykłą dziewczyną, która przez ostatnie parę tygodni ma straszne przygody. Moi rodzice byli zwykłymi ludźmi. Nie ma najmniejszej szansy na to, że jestem tą Boginią. - niby wiedziałam wcześniej o tym, że jestem Boginią, ale dopiero teraz dotarło do mnie co to naprawdę oznacza.

- Ech, jesteś niedoinformowana, ale to nic nie szkodzi.

- Czyli masz zamiar powiedzieć mi prawdę?

- Chciałoby się, sama musisz do tego dojść. Nie ma nic w życiu podanego na tacy.

- A skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę?

- To od ciebie zależy czy mi uwierzysz czy nie. A teraz wybacz, ale muszę iść coś sprawdzić.

Nawet nie czekał na odpowiedź, po prostu sobie wyszedł. W porównaniu z tamtym Żniwiarzem ten był o niebo lepszy. Był bardziej jakby to powiedzieć, normalny. Nie był taki sztywny i w dodatku nie traktował mnie jak nie wiadomo kogo.

Z głową pełną rozmyślań położyłam się na łóżko. Miałam dosyć wrażeń jak na jeden dzień, ale czułam, że to dopiero początek. Nie wiedziałam czy mogę zaufać Auro i jego słowom, chociaż Grimmjow mu zaufał, wiec może ja też powinnam. Ale z kolei nie wiem też za wiele na temat pedanta. Znam go od niedawna i równie dobrze może brać udział w spisku. Tak naprawdę nikomu nie mogłam ufać, nikogo nie znałam. Nie wiedziałam co mam zrobić. Najlepszym wyjściem by było zostać w tym świecie i dowiedzieć się więcej o nim i w ten sposób ustalić kto ma rację, ale z kolei jeśli zamek jest pod kontrolą Żniwiarza to i tak niczego się nie dowiem.

- Totalna ruina z tego zamku. - usłyszałam głos debila, usiadłam, stał przy oknie, ale wyglądał inaczej, nie miał już czterech twarzy tylko jedną, która i tak wyglądała strasznie, ale lepiej niż poprzednie cztery. Teraz przynajmniej przypominał siebie.

- Jak?

- Mówisz o tym, jak to się stało, że zamiast czterech twarzy mam jedną? Otóż odpowiedź jest prosta, moc klątwy w pewnym okresie czasu jest mniejsza.

- Aha.

- Wiesz, że nie masz wyboru i musisz wrócić.

- Chciałabym sama decydować o tym co muszę, a co nie.

- Niestety w tej sprawie nie możesz.

- Dlaczego?

- Bo to nie jest kwestia tego gdzie będziesz żyć i tego gdzie chcesz, tylko chodzi o ludzi, którzy znajdą się tu po śmierci. Jest to wymiar Śmierci, a bez osoby dobrze zarządzającej będzie tu tylko gorzej, a podobno po śmierci się odpoczywa.

- To chyba lepiej żebym tu została i zaprowadziła porządek.

- Zbyt duże niebezpieczeństwo żebyś tu została, za dużo niebezpieczeństw i osób, które chcą cię zabić, a jeśli zginiesz to będzie koniec tego świata.

- Ale przecież w końcu o to chodzi, abym porzuciła swoje ciało.

- Słuchaj, nie wiem co ci ten al’a Żniwiarz powiedział, ale to nie tak. To jest bardziej skomplikowane. Jeśli twoje ciało zginie to moc z niego, a właściwie z twojej krwi zostanie uwolniona i nikt nie wie jakie może to przynieść skutki, równie dobrze może zniszczyć cały ten wymiar w jednej sekundzie. A jeśli twoje ciało zginie podczas specjalnego rytuału to obudzi to potężną boginie Morrigan, przejmie ona twoje ciało, a twoja dusza będzie w nim uwięziona. Tego chce ten Żniwiarz co ciebie porwał. Jest też trzecia opcja. Wykonasz rytuał, który przywróci do życia inną boginie Tsukiyomo, ona pierwotnie rządziła tą krainą. Żniwiarz  cały czas szuka sposobu żeby przywołać tutaj swoją boginię, a ostatnio znalazł stare zapiski i tak odnalazł ciebie.

- A skąd ty niby to wszystko wiesz co? Jestem już tu jakiś czas i jakoś nic z tego co powiedziałeś nie obiło mi się o uszy, no może poza pozbyciem się ciała.

- Auro mi powiedział.
- A jaką masz pewność, że ciebie nie oszukuje?

- Muerte, spójrz prawdzie w oczy. To miejsce to kompletna ruina. Ruiny zawsze źle świadczą. A do tego widziałaś gdzieś dusze, co? Przecież to jest Kraina Umarłych, więc powinno ich tu być całkiem sporo.

Cholera, miał rację. Nie spotkałam jeszcze nikogo innego poza Żniwiarzem i strażnikami, a przecież jest więcej martwych niż żywych, więc dlaczego tu jest tak pusto?

- Więc, mówisz mi, że lepiej będzie uciec z tego wymiaru? Zostawić wszystko tak jak jest i po prostu uciec?

- To nie tak, że uciekasz. Ustaliłem z Auro, że on zinfiltruje zamek, co i tak już dawno zaczął, a ty pod moim okiem będziesz trenować swoje moce. Nie dasz rady wykonać rytuału, kiedy nawet nie umiesz używać swoich mocy.

- Że niby ty masz mnie szkolić? - uśmiechnął się niebezpiecznie i podszedł do mnie.

- Nie będzie litości.

- Skoro jestem taka ważna to nie mogę się przemęczać.

- Od nadmiernego wysiłku nie umrzesz.

Złapał mój podbródek, już chciał mnie pocałować, kiedy do pokoju wparował Auro. Zrobiłam się cała czerwona na twarzy.

- Oj, wybaczcie, że przeszkadzam wam w takim momencie, ale tak trochę, no nie mamy czasu na takie rzeczy.

- Zobaczyli cię? - zapytał zaskoczony debil.

- Niestety, także trzeba się pospieszyć. Chodźcie.

W sumie to bardzo dobrze, że Auro nam przeszkodził. Nie miałam zamiaru całować debila kiedy on mnie, ostatnim razem tak zostawił. Grimmjow wstał i skierował się do wyjścia. Nadal nie była przekonana do tego wszystkiego, jednak postanowiła zaufać osobie, którą znam najdłużej z wszystkich dostępnych tu osób. Wstałam i ruszyłam za nimi. Szliśmy długim korytarzem, w końcu weszliśmy do wielkiego i ciemnego holu. Kiedy tylko wyszliśmy na środek. Światła zapaliły się, a nas otaczała cała masa strażników razem z al'a Żniwiarzem na czele.

- Złapać ich, tylko uważajcie na naszą Boginię. - wydał rozkaz, a wszyscy strażnicy się na nas rzucili. Jak to możliwe, że wszystko zawsze idzie nie po mojej myśli?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz